Wywiad - Michał Pater z Autostopem Na Koniec Świata
Michał Pater - Autostopem Na Koniec Świata
Michała Patera, charakterystycznego faceta w rogatywce, który w 2015 przemierzał wschód próbując dotrzeć z Wrocławia na rosyjską Kołymę można lubić albo nie. Michał przekonał, że Polaków interesuje Rosja, a jej mieszkańcy są dla nas zupełnie inni, niż stereotypowo sobie wyobrażamy - sympatyczni i otwarci. Podróż "W piz... na krzywy ryj" okazała się ogromnym sukcesem, który umieścił Patera w czołówce najpopularniejszych vlogerów podróżniczych. Michał zrealizował kilka innych, równie chętnie oglądanych projektów. Spotkaliśmy się, by porozmawiać na temat prowadzenia kanału na YouTube i spraw z nim związanych.
Mateusz Jakubowski: Ładny wstępniak? Może być?
Michał Pater: Nie rozumiem o co Ci chodzi.
Vloger podróżniczy nie brzmi dumnie, ledwie trochę mniejsza siara od bycia blogerem?
Nie mam pojęcia, nie zajmuję się tym.
To jak nazwiemy Twoje podróże?
Szlajam się po świecie, jak mam trochę wolnego czasu, nic specjalnego.
Co Ty mówisz, znasz statystyki, wiesz, że jesteś jednym z najpopularniejszych…
Te filmy są przypadkowym skutkiem tego co robię. Tylko i wyłącznie. To nie jest zaplanowane w jakikolwiek sposób.
Jak to się w ogóle zaczęło, skąd wziął się Michał Pater?
Zjechałem z rysów na reklamówce budowlanej i stwierdziłem, że takie przygody raczej nie przydarzają się każdemu i chciałbym coś takiego w sumie uwiecznić. Wtedy kupiłem kamerę, Toshibe H20, która służyła mi długie lata.
No i co z tego wynikło? Przypadkowo zaistniałeś? Nagrywałeś sobie filmy, słyszałem, że podobno dla siebie, ale zrobiłeś trailer, wrzuciłeś go do sieci, trailer okazał się hitem - milion wyświetleń, część Polski cię poznała.
Nieee… Wcześniej skleciłem materiał dla znajomych swojego ojca, który poprosił, żebym coś takiego sklecił jeszcze z wcześniejszej wyprawy do Władywostoku i Murmańska. Nie traktuje tego jako coś, co w jakikolwiek sposób miało być zorganizowane.
To tylko hobby po godzinach? A na etat robisz ponadto?
Etat nie pozwala na normalne funkcjonowanie z tego tytułu, że etat jest układem mafijnym między państwem a przedsiębiorcą, który powoduje, że człowiek jest wyjęty z życia i nie ma w ogóle własnego życia. Param się wszystkim, co podejdzie akurat przed wyprawą. Albo po wyprawie. Przecież życie jest po to, żeby żyć, a nie po to żeby zapierdalać.
Ale pomijając „Januszy biznesu”, co chcą pracy na czarno czy darmowych nadgodzin, to państwo gnębi pracodawców podobnie jak pracowników.
To jest temat rzeka, ja mam na myśli, że niezależnie od warunków, pracownicy nie mają jakiegokolwiek zabezpieczenia. Niby wszyscy wiedzą i zdają sobie sprawę z tego, że emerytur nie będzie, ale i tak wszyscy trwają w tym, pracują, dają się wykorzystywać i marnować ich czas i ich życie. A ja ze względu na swoje życie mogę jedynie brać prace dorywcze. Wykonuję wolne zawody, wszystkie jakie tylko można wykonywać.
No ale zarabiasz. Sprzedałeś się jak piszą w internecie? Bierzesz oferty jak lecą, czy tylko to, co Ci się podoba?
Współprace i jakieś tym podobne rzeczy mogą się pojawiać, ale to trzeba robić mądrze. Nie ukrywam, różni ludzie próbowali wokół mnie robić pieniądze, ale mam obrzydzenie do ludzi ze słabością do pieniądza, dlatego wystrzegam się ludzi, którzy próbują mi doradzać i mnie monetyzować. Wszelkiego rodzaju rzeczy związane z monetyzacją moich działań to czysty przypadek i skutek uboczny tego, czym się zajmuję w życiu… Nie ma co dyskutować na ten temat, ponieważ dzisiaj są takie czasy, że wszyscy na dzień dobry patrzą ci w portfel jak bolszewicy i zadają bolszewickie pytania typu „ile zarabiasz”. Tego typu pytań unikam, uważam, że to jest pozostałość po komunie, ślady bolszewizacji społeczeństwa z tamtej epoki, które jeszcze się trzymają.
Brzmisz jakbyś nie był starym komuchem.
Dla jednych usłyszenie czegoś o ludziach ze wschodu to jest bycie komuchem, ale niektórzy uważają, że to jest bycie rusofobem, jeżeli widzi się i pokazuje patologie tamtych stron. To przecież nie jest takie czarno białe, co? Moje podejście do ludzi żyjących na wschodzie jest bardzo pozytywne. Każdy kto pierwszy raz pojedzie na wschód i zobaczy byłe demoludy to zachwyci się pewną taką prostota pięknością, otwartością. Coś, co my pamiętamy z lat młodości, końca komuny, lat 90-tych. Tam cały czas to jest, zanika, ale jest tam cały czas. A ja, cytując klasyka, czyli Kisiela, mam poglądy gospodarcze, nie polityczne.
Czyli lubimy wschód i ludzi wschodu.
Moje podejście jest bardzo pozytywne. Jednak im dłużej się tam jeździ, tym bardziej widzi się różne patologie tamtych krain. Oni mają swoje, bardzo poważne problemy.
Jakie?
Rozwiązłość, alkoholizm, korupcja, nikotynizm… To tak zupełnie na dzień dobry.
Michał Pater - Autostopem Na Koniec Świata. Ujęcia z centrum Moskwy.
A co do bycia komuchem czy rusofobem. Chciałbyś usłyszeć na swój temat komentarze na podstawie artykułu w sieci czy tego, co ktoś pokazał czy powiedział? Żaden z internautów nie chciałby czytać komentarzy na swój temat na podstawie cząstki, na przykład tego, że ktoś się chwilę w TV wypowiadał. A ludzie tak robią. Zresztą, czy my jesteśmy wyznacznikiem dla świata? U nas jakiś koleś siedział 18 lat w więzieniu za nic. I co? I nic. Był przelew z OFE do ZUS, ze 160 miliardów zaginęło 19 miliardów. I Co? I nic. Czy my jesteśmy jakimkolwiek punktem odniesienia dla kogokolwiek?
Nie musisz mi tego tłumaczyć, działam społecznie w bliskich mi regionach. Złapaliśmy w nich kogoś wysokiego na korupcji. Nikt nie chce się tym zająć, pracownicy nic nie wiedzą, nadzór siedzi cicho bo to ta sama partia, a służby są tak zainteresowane, że o operacie szacunkowym wypowiadali się per „Pan Operat Szacunkowy”, myśląc, że to człowiek. CBA zapowiedziało kontrolę więc prokurator zawiesiła postępowanie na czas kontroli. A CBA, przecież nie apolityczne, nie pali się do kontroli bo to nie opozycja. I tak się po kościach rozeszło. Państwo prawa. No ale dobra, miłe są te rozmówki polsko-bolszewickie, ale może wrócimy do Twojego kanału.
Tylko chciałbym Ci powiedzieć jeszcze jedno zdanie - na temat sprzedania się.
Mów, oglądam Twoje filmy, czytam komentarze, czytam Facebooka, śledzę Twoje filmy na Wykopie. Sporo osób pisze Ci, co masz robić, zarzuca, że się sprzedałeś, krytykuje. Jak na to reagujesz? Podejrzewam, że śledzisz Wykop…
Oczywiście, że nie. Nie mam w ogóle dostępu do tego bo nie interesuje mnie to najzupełniej. Mam swoje życie. Jak wejdziesz na mojego prywatnego Facebooka, istniejącego tylko po to, żebym mógł prowadzić fanpage, to zobaczysz, że nie ma tam żadnych postów. Dlatego, że ja swoje życie mam w Realu, a nie w internecie. To, że fanpage ma 80 tysięcy fanów to jest czysty przypadek. To jest wyłącznie spontaniczna działalność.
Chciałbym Ci powiedzieć, że wszyscy ci, którzy najgłośniej krzyczą, że się sprzedaję, sami sprzedają swój czas. Za złotówki. No, chyba, że są bezrobotni. Ale wtedy pewnie i tak większość z nich sprzedaje swój czas za złotówki, tylko że na czarno. Zastanawiające jest to, że kiedy coś się nie podoba i chcemy, żeby tego nie było, żeby to umarło, to tego nie porzucamy. Powinniśmy się tym po prostu nie interesować. Wtedy na przykład zniknęliby patostreamerzy, gdyby ci ich nienawidzący nie dawali im swojej atencji. Nawet tej nienawistnej, ale atencji.
Dokładnie, zasięgi, pozycjonowanie i tak dalej, nie ważne jak się mówi, ale się mówi.
No właśnie, a wystarczyłoby mieć jakieś inne zajęcie. A jednak ludzie marnują na to swój czas, marnują swoje własne życie po to, żeby wyrzucać pusty gniew na tych, którzy mają to gdzieś. Kiedy jedni tańczą i balują, drudzy się psują. Taka nienawiść, gdzieś tam wcześniej tłamszona, pojawia się wtedy, kiedy człowiek komuś zazdrości, zawiści… A zazdrości i zawiści wtedy, kiedy ktoś coś zrobił, albo on czegoś nie zrobił i czuje się z tym źle. A to powoduje choroby psychosomatyczne, skracamy sobie tylko życie poprzez szerzenie w swoim własnym organizmie nienawiść do innego człowieka, nie mając na to żadnego wpływu.
Pocieszę cię, wrzucam na swoją stronę reklamy tylko i wyłącznie firm, które poleciłbym innym i które polecam prywatnie za darmo. Reklam praktycznie nie mam, ale i tak jak pojawi się jakaś, to i tak dostaję wtedy hejt. Mam portal informacyjny, same suche informacje, żadnych kontrowersji. No i i tak niektórych to boli. Samo działanie denerwuje część ludzi. Idealnie pasują tu słowa Arystotelesa: Jest tylko jeden sposób, aby uniknąć krytyki: nic nie mówić, nic nie robić i być nikim.
Dobra rada dla tych, którzy są takimi nienawistnikami w sieci - zionąc nienawiścią tak naprawdę skracają swój żywot. Miałem człowieka, który banował mi hejterów, on pracował lata w radiu i powiedział mi, że takie rzeczy się po prostu wypieprza bo jeżeli tworzysz taki kontent rozrywkowy i wartościowy i masz pod tym kontentem rozrywkowym sranie tęczą takich wariatów, to ich trzeba po prostu utemperować.
Pierwsze komentarze ustalają ton rozmowy, ludzie podchwytują, prawda stara jak świat. Kiedyś wszystko zostawiałem, to było dawno temu. Dzisiaj na maile nie odpisuje, nie wdaje się w dyskusję, szkoda mi czasu, odcinam się od tego. A hejt, jakieś wyrzygiwanie, jakim prawem zarabiam na reklamach na stronie, czy na swojej książce po prostu usuwam. I dużo mi z tym przyjemniej.
Dokładnie. Przecież chcesz dać coś wartościowego, tak? A jeżeli masz rzyganie tęczą to chyba możesz sobie to pomoderować takich wariatów.
No dobra, chciałem z Tobą porozmawiać o sprzęcie i tym, co jest potrzebne na początek.
Zacznijmy od tego, że podstawą podróżowania jest wiara we własne siły. Czasem wręcz głupota. Dzisiaj wielkim problemem w podróżowaniu jest to, że ludzie mają pieniądze. Kiedyś nie mieli pieniędzy i robili to samo. Różni ekwipunkowi zboczeńcy najpierw próbują nam sprzedać nasze marzenia, zanim je zrealizujemy, np. zanim zaczniesz biegać i robić coś ze sobą, co możesz zrobić w każdej chwili, to musisz sobie kupić buty i sprzęt, nie wiem, co tam się jeszcze kupuje na biegactwo. W każdym razie tego sprzętu jest od groma i robią z nas umysłowe kaleki.
Od roku chodzę regularnie na siłownie. I do dzisiaj wyglądam jak obdartus w zwykłych spodenkach i spranej koszulce, kiedy większość, łącznie z tymi, którzy pojawili się kilka razy, są odwaleni lepiej niż na imprezę.
Pamiętam, jaka fala nienawiści pojawiła się kiedy śmiałem się z ludzi, którzy w lążach wchodzą na rysy po łańcuchach. A sens tego był taki, że założyciel GOPR-u w wieku 13 czy 14 lat wchodził gdzieś tam w rejon Orlej Perci ze swoim kolegą. I pierwsi zdobywcy, którzy gdzieś tam funkcjonowali, oni też, z punktu widzenia dzisiejszego, posługiwali się gównosprzętem, a realizowali to. Bo wierzyli w swoje siły. A dzisiaj żeby zrealizować marzenie musisz najpierw wydać hajs. Ktoś musi Ci sprzedać marzenie, żebyś je zrealizował.
Daliśmy się otumanić?
Dzisiaj mamy społeczeństwo, które wszystko chce mieć na szybko, tu i teraz, a przecież jeszcze nasi ojcowie czy babki dorabiali się czegokolwiek długimi latami. Tak jest w moim przypadku, często ludzie wytykali mi, że „aaaaa takie buty, taki plecak, takie to miał”… A ja akurat miałem takie bo po prostu takie miałem. Jakbym pojechał na Syberię w tenisówkach latem… to też nic by się nie stało bo da się tam przeżyć. To jest chyba najważniejsza rzecz. Dzisiaj robi się z ludzi idiotów. Traktuje się ich jak dzieci. A jak traktują cię jak dziecko to zaczynasz się zachowywać jak dziecko.
Od czego zacząć?
Od tego, żeby kupić sobie czas. Większość o tym nie myśli, ludzie pytają mnie i myślą, że trzeba kupić sobie zajebiste buty, śpiwór, przewodnik i to tamto, żeby niczego nie przegapić… Nie. Żeby podróżować musimy najpierw kupić sobie czas. Zazwyczaj podróżowanie nie jest tak naprawdę podróżowaniem, tylko jest po prostu tanią turystyką. Ludzie oczekują, że mają np. 2-3 tygodnie wolnego, wyrwą się, dużo nie wydadzą i będą podróżnikami. Podróżnikiem nie zostaje się przez kupienie biletu, tylko przez to, że poznaje się w pewien charakterystyczny sposób środowisko. Podróżnik to jest człowiek, który podróżuje przez ludzi, a nie przez miejsca. A żeby poznać ludzi, potrzeba czasu. I to jest najważniejsza rzecz, czas, który musimy sobie kupić.
Michał Pater - Autostopem Na Koniec Świata. Przygody na trasie.
Jest to taki koszt alternatywny - utraconych możliwości. Twój koszt nie polega na tym, żeby kupić bilet, hotel i sobie pojechać. To się da zrobić za śmieszne pieniądze, a spać można pod gołym niebem i mieć nie 5 gwiazdek a miliony. Tym prawdziwym kosztem jest to, że trzeba ponieść koszt tego, że nie pójdziemy przez czas podróży do pracy, nie zarobimy pieniędzy, a i tak będziemy musieli mieć gotówkę na spłatę swoich zobowiązań po powrocie i w trakcie podróży – rat, kredytów, mieszkania, czy innych. Z jednej strony podróżowanie z natury rzeczy jest tanie, ale jest też bardzo drogie -podróżnik płaci cenę utraconych możliwości, pójścia do roboty, zarobienia pieniędzy i tak dalej. Wyjechanie wymaga posiadania oszczędności. Nie każdy może sobie na to pozwolić. W moim przypadku, skrajnym, przez długie lata nie miałem nic, majątek pakowałem w 3 kartony, zostawiałem u znajomych i sobie jechałem. A dzisiaj? Żyjemy w takich czasach, że ludzi mierzy się tym, ile zarabiają i co mają. Słabość do pieniądza jest czymś strasznym. Zobacz ile aut nowych na ulicach. Każdemu się tak źle wiedzie, a tak naprawdę większość robi sobie teraz wielkie zobowiązania. Ciężko mu się od tego uwolnić.
Cały czas ta myśl z tyłu głowy – kredyt, rachunki, leasing…
Tak. A podróżowanie to minimalizm. Moje jedyne zobowiązania na chwilę obecną to przegląd i OC na Ładę i Ogara 200. Niedużo patrząc na innych. Kiedy człowiek odmawia sobie przyjemności, może dzięki temu zarobić, odłożyć pieniądze, aby mieć środki na kupienie czasu. A jak już kupimy sobie czas, to kupimy sobie ludzi. Bo mogąc z nimi obcować przez jakiś czas i mogąc ich powolutku poznawać bez presji i ciśnienia czasu, dostaniemy to, co chcemy. Dostaniemy życie podróżnika, dostaniemy te przygody. Podróżowanie to jest długi proces. A my chcemy szybko, chcemy mieć, chcemy zobaczyć, a rzecz jest w tym, że nikt nie będzie podróżnikiem, jeżeli będzie podchodził do tego w taki sposób.
Nie spodziewałem się, że jesteś taką gadułą. Ciężko będzie mi to przelać na papier… Czyli w skrócie, zacznijmy od tego, że żeby podróżować musimy kupić sobie czas i wierzyć we własne siły, tak?
Tak.
Myślałem, że szybko przejdziemy do rozmawiania o pierwszym wyjeździe, sprzęcie i podstawach… Domyślam się już, że w kwestii sprzętu radzisz mieć umiar i rozsądek? Z czym na początku pojechałeś?
Ze śpiworem, karimatą, hamakiem, nożem, menażką i krzesiwem… I jedną kamerką. Tyle. Plus tam dwie czy trzy zmiany bielizny, po co więcej, zawsze można prać po drodze.
Wiadomo, pranie gaci, proza życia, studenckich przygód ciąg dalszy…
No właśnie! I jeszcze miskę składaną, fajnie się w niej rzeczy pierze.
No dobra, a co z elektroniką? Bez szaleństw? GoPro starczy? Gimbal? Bateria, ładowarka? Czy bez szaleństw, gimbal niepotrzebny, po prostu GoPro, kijek i jazda?
GoPro i uchwyt w zupełności dadzą radę. Cała reszta to tylko dodatki. Najwięcej i tak nagrasz na GoPro to raz, a dwa, że GoPro lepiej trzyma uwagę ludzi, pokazuje bliskość… Dla mnie przygoda z gimbalem była błędną ścieżką. Za to robienie przebitek z aparatu czy droniastrwo to jest już fajniejsza sprawa, ale to tylko i wyłącznie z tego względu, że jeżeli uda ci się zrobić coś, co będzie wyglądać dobrze, to masz jakąś tam szansę, że ktoś się do ciebie odezwie z ofertą, żebyś mu film zrobił. Mi się tak zdarzyło dwa razy, dwa filmy zrobiłem, raz dla województwa kujawsko-pomorskiego, raz dla IPN. Ale wiesz… Podstawą jest zawsze kamerka, tyle. Powiem ci, że ja się na tym nawet w ogóle nie znam.
Rozumiem. To samo przez siebie dużo mówi. Postarałem się przygotować do naszej rozmowy, poczytałem, obejrzałem Twoje vademecum podróżnika, liczyłem, że przedstawisz jakiś swój pakiet sprzętu na start, chciałem, żebyś powiedział, czy GoPro lepsze, czy bawić się w DJI, chciałem spytać…
DGI robi na pewno najlepsze drony, to jest pewne. Ale nie znam się na tym.
Michał Pater - Autostopem Na Koniec Świata.
A jak ze składaniem materiału i montowaniem filmów?
Kiedyś montowałem je sam, potem montował mój człowiek, ale się wypisał… Bo wszyscy jak się dowiadują, jaki jest ten legendarny hajs z YouTube to się szybko wykruszają, nawet przyjaciele i koledzy.
Dokładnie to samo przerabiałem. Milion wyświetleń na YouTubie to w Polsce zarobek około 200–500 PLN, AdSense to równie niewysokie stawki. A firmy jak się zgłoszą to wcale nie oferują majątku. Miałem w redakcji również i kilku znajomych, jak zgłosiła się do mnie dawno temu pierwsza firma i zaproponowała reklamę, to nie uwierzyli, że to jednorazowa wypłata kilku stów i to wszystko, do dzisiaj chyba wciąż myślą, że ja pensję za to co miesiąc dostawałem i się nie dzieliłem.
Legendarny hajs. Teraz filmy montuje mi znajomy z Bydgoszczy, który jest fanem kanału i powiedział mi, że chce mi pomagać bo chce tą całą surówkę, cały nagrany materiał oglądać. Poprzedniemu koledze złożenie filmu zajmowało do dwóch tygodni. Jemu zajmuje jeden cały dzień. Okazuje się, że da się coś zrobić dużo szybciej niż inni przekonywali, płacę mu za internet i jesteśmy tak dogadani…
Czego nie robić, chcąc nagrywać filmy z podróży? Czego się wystrzegać?
Tego, co ludzie mówią.
Pierwsze skojarzenie, największy błąd, co to?
O dziwo największe błędy popełniłem w Polsce, a nie w podróży. Największym błędem były moje niewłaściwe stosunki z ludźmi i problemy z nimi. Chyba zawsze największe ludzkie bolączki to właśnie błędy z ludźmi. A w podróży mi się nie zdarzyło nic takiego.
To moja identyczna bolączka, tak się przejechałem na ludziach przy mojej stronie, że szkoda gadać. Najbardziej na kumplach, którzy nauczyli mnie, żeby nigdy więcej nie wchodzić ze znajomymi ponad koleżeńskie relacje.
O właśnie, jeszcze jedno ważne - nie musimy szukać kompanów, żeby coś realizować. Często jest tak, że ludzie sobie myślą, że jadąc z kimś, będzie lepiej bo we dwójkę raźniej… Nie, często jak sobie szukamy kompana, to ten kompan chłonie nasze siły i czerpie z nas. Potrzebuje naszego wsparcia. A my zamiast mieć kogoś do pomocy, mamy tak naprawdę garb. Dlatego – największe wyprawy realizujcie samodzielnie, na własną rękę. Tylko wtedy się to sprawdza.
Gdzie następna podróż?
Ameryka Północna, a konkretnie Stany, Kanada, aż po Alaskę. Wyprawa startuje w poniedziałek 18 czerwca. Lot przez Rejkiawik do Nowego Jorku. I dalej już na pałę będzie trzeba jechać. Może się to uda. Chociaż nie ukrywam, w krajach, w których rządzi pieniądz ciężko jest jechać bez pieniędzy, więc nie wiem jak to wyjdzie. Będę się zajmował badaniem stereotypów o Amerykanach, czy to prawda, że oni tacy są. Pamiętaj, że jestem z wykształcenia historyk amerykanista więc w jakiś sposób będę weryfikował swoją wiedzę w praktyce.
Zaraz wyjeżdżasz, a lada moment rusza Twoja nowa seria – Wakacje z blondynką, co to?
A to jest taka seria, która powstała przypadkiem. Nie widziałem się z dziewczyną prawie rok bo ja pojechałem na Tunguskę, a ona pojechała potem do Hiszpanii na pół roku… Postanowiliśmy razem gdzieś pojechać. Padło na Bałkany, odruchowo nagrałem materiał. Uważam, że jest wartościowy, będzie 9 odcinków bardziej takich instruktażowych, bardzo przystępnych dla wszystkich.
Rozumiem. A na Elbrus będzie kiedyś powrót?
Taaak, ten kierunek się pojawi, chciałbym lepiej poznać Kaukaz, to bardzo barwny kierunek, zarówno po stronie północnej jak i południowej. To może być dobry materiał na osobną wyprawę. Te krainy są bardzo barwne. A potem mam ambitne plany – Tadżykistan, Turkmenistan, Afganistan, tylko będzie trzeba za wizami pojeździć…
Rozmawiał: Mateusz Jakubowski
Poprzednie wywiady:
Wywiad z Wojciechem Dąbrowskim
Wywiad z Emilem Truszkowskim z "Pozdro z KRLD!"
Wywiad z tajemniczym klientem odwiedzającym hotele - Kariną Sapiehą
Wywiady podróżnicze
Zapraszam Cię do zakupu mojej książki - Encyklopedia Taniego Zwiedzania!
Popularne teksty
10 pomysłów na tani wyjazd do Europy
Rezerwacja noclegów - na co patrzeć, chcąc wybrać dobry nocleg? [PORADNIK]
Jedzenie w podróży - poradnik. Jak jeść tanio, na co zwrócić uwagę