Tajemnicze zaginięcie Lisanne Froon i Kris Kremers w Panamie
Ostatnie zdjęcie przed tajemniczym zaginięciem Lisanne Froon i Kris Kremers w Panamie.
Postanowiłem rozruszać trochę dział "Publicystyka". Pomoże mi w tym znana użytkowniczka portalu Wykop.pl, riley24, która przygotowała serię świetnych i poruszających historii o turystach, którzy zaginęli w podróży.
Tajemnicze zaginięcie Lisanne Froon i Kris Kremers w Panamie
22-letnia Lisanne i 21-letnia Kris były holenderskimi studentkami, współlokatorkami i najlepszymi przyjaciółkami. Wiosną 2014 roku postanowiły polecieć do Panamy, aby uczyć tamtejsze dzieci w ramach wolontariatu i przy okazji podszkolić swój hiszpański. Dziewczyny zamieszkały u lokalnej rodziny w Boquete, miejscowości ze sporą liczbą obcokrajowców.
Położenie Boquete na mapie Panamy. Foto: GoogleMaps
Po przylocie okazało się jednak, że mogą rozpocząć pracę w szkole językowej dopiero w następnym tygodniu. Studentki były trochę zawiedzione, jednak postanowiły spożytkować ten czas na zwiedzaniu okolicy. Opłaciły nawet przewodnika, który miał je zabrać na szlak El Pianista 2 kwietnia.
Tak wygląda fragment szlaku El Pianista w Panamie. Foto: Dave Lonsdale, flickr.com
Z niewiadomych przyczyn Lisanne i Kris postanowiły jednak udać się do dżungli same i 1 kwietnia około 10.00 wyszły z domu. Nie wiadomo również jak dostały się na szlak, ponieważ nie można dotrzeć na niego pieszo. Najprawdopodobniej ktoś je podwiózł, ale nie znaleziono żadnych świadków, którzy mogliby to potwierdzić.
Poprzedni artykuł: zaginięcie Lars Mittank
Dzień był bardzo słoneczny, było bardzo wilgotno i upalnie, jednak szlak nie należał do zbyt trudnych. Jego przejście powinno zająć około 4-5 godzin. Dziewczyny świetnie się bawiły i robiły mnóstwo zdjęć. Ostatnie z nich zostało zrobione około 14.00. To właśnie na tej fotografii można po raz ostatni zobaczyć Lisanne i Kris żywe.
Pierwszą osobą, która zainteresowała się brakiem dziewczyn był opłacony przewodnik, który 2 kwietnia stawił się na spotkanie. Mężczyzna skontaktował się z rodziną, u której mieszkały studentki i dowiedział się, że nie wróciły na noc. Następnie zgłosił zaginięcie na policji, która jednak niespecjalnie się przejęła. Raport sporządzono dopiero o 21.00, ale z przeczesywaniem dżungli trzeba było poczekać do rana. Wtedy w poszukiwania włączono nawet helikopter. W nocy 2/3 kwietnia teren przeszukiwali natomiast okoliczni rolnicy, którzy znali te tereny jak własną kieszeń. Nie znaleziono jednak żadnych śladów.
8 kwietnia do Panamy przylecieli rodzice dziewczyn oraz holenderscy policjanci z 12 psami, które jednak na niewiele się zdały, ponieważ wszelkie potencjalne ślady zostały już zadeptane przez ekipy poszukiwawcze. Noc 8/9 kwietnia rodzice i policjanci spędzili w dżungli i nawoływali Lisanne i Kris przez megafony, oświetlali teren, puszczali race... Zarówno tej nocy jak i przez kolejne cztery robili co w ich mocy, aby wskazać dziewczynom kierunek, w którym miały podążać. Bezskutecznie.
Na pierwszy ślad natrafiono dopiero 14 czerwca (2,5 miesiąca po zaginięciu). Lokalni rolnicy znaleźli w `górze rzeki plecak Lisanne (około 8 godzin drogi od miejsca wykonania ostatniego zdjęcia). Po przekazaniu policji okazało się, że w plecaku znajdują się ładnie poukładane: pieniądze, okulary przeciwsłoneczne, dwa telefony, przekąski, aparat fotograficzny i dwa staniki.
Nieco później odnaleziono również jeden z butów Lisanne i jeden but należący do Kris. W jednym z nich znajdowała się stopa. Natrafiono również na kawałek kości biodrowej ze skórą, fragment żeber i inne fragmenty kości. Badania jednego z kawałków kości nogi wykazały, że któraś z dziewczyn miała stan zapalny mięśni. Inny fragment został natomiast bardzo dokładnie wyczyszczony za pomocą jakiejś substancji chemicznej. Żadna roślina ani zwierze żyjące na tym terenie nie było w stanie wytworzyć takiej reakcji chemicznej.
Odnalezione przedmioty.
Policjanci sprawdzili znalezione telefony. Okazało się, że z obu próbowano wielokrotnie połączyć się z numerem alarmowym 112 oraz 911. Niestety w gęstej dżungli nie było zasięgu. Pierwsza próba połączenia nastąpiła już 1 kwietnia około godziny 16.30, a ostatnia 11 kwietnia, po czym baterie wyczerpały się. Przez te wszystkie dni Holenderki co kilka godzin włączały telefony i próbowały wzywać pomoc. Niestety udało im się wykonać tylko jedne udane połączenie i trwało ono jedynie 2 sekundy.
Oczywiście policjanci sprawdzili również aparat fotograficzny, na którym znaleziono zdjęcia z wycieczki dziewczyn (pierwsze zdjęcie wykonano 1 kwietnia o godzinie 14.00) oraz aż 80 fotografii z nocy 8/9 kwietnia między 1.00 a 4.00, a więc pierwszej nocy poszukiwań przez ekipę oraz rodziców.
Na 80 zdjęć wykonanych w przeciągu tych 3 kluczowych godzin, 77 z nich była kompletnie czarna. Dostrzec cokolwiek można tylko na 3 zdjęciach. Pierwsza fotografia przedstawia rude włosy Kris, druga patyczek z przywiązanymi kawałkami czerwonej reklamówki, który został ułożony na skale, natomiast trzecia fotografia ukazuje ziemię, roślinność i duży obszar ciemności.
Jedno z 3 zdjęć, na których było cokolwiek widać.
Jedno z 3 zdjęć, na których było cokolwiek widać.
Oczywiście zaczęto spekulować, czy patyczek miał jakieś specjalne znaczenie i czy może prowadzić do rozwiązania zagadki. Jednak równie dobrze mógł być punktem orientacyjnym lub mógł służyć do odganiania komarów. Niektórzy sądzą, że na trzecim zdjęciu widać leżącą postać, niczego jednak nie można udowodnić. Zdjęcia zostały wykonane przez studentki najprawdopodobniej po to, aby zasygnalizować fleszem ekipie poszukiwawczej ich położenie. W pewnym momencie ekipa była mniej niż kilometr od nich. Być może Kris i Lisanne słyszały swoich rodziców nawołujących przez megafon, jednak nic nie mogły zrobić. Dżungla świetnie tłumi dźwięki, a więc krzyki na niewiele się zdały.
Poprzedni artykuł: zaginięcie Amy Bradley
Na postawie zdjęć wykonanych 1 kwietnia próbowano ustalić przebieg wyprawy dziewcząt. Wygląda na to, że w pewnym momencie studentki zeszły z oficjalnego szlaku i weszły na drogi uczęszczane jedynie przez ludy tubylcze mieszkające głęboko w dżungli. Wciąż jednak nie wiadomo jak młode Holenderki dojechały na szlak, dlaczego wybrały się na niego dzień wcześniej niż planowały oraz co właściwie się wydarzyło i jakie były przyczyny ich śmierci. Dlaczego nie napisały żadnego listu pożegnalnego? Nie zrobiły zdjęć obozu czy swoich obrażeń?
Jedna z teorii głosi, że dziewczyny spadły z nasypu skalnego w pobliże rzeki. Na skutek upadku odniosły obrażenia, które uniemożliwiły im przemieszczanie się, a dodatkowo chorowały od bakterii, jeżeli piły wodę z rzeki. Pewnego dnia mógł nagle spaść deszcz, nurt bardzo szybko wezbrał i studentki utopiły się. Niestety prawdopodobnie nigdy nie dowiemy się jak było naprawdę.
Zaginięcia podróżników
Zapraszam Cię do zakupu mojej książki - Encyklopedia Taniego Zwiedzania!
Popularne teksty
10 pomysłów na tani wyjazd do Europy
Rezerwacja noclegów - na co patrzeć, chcąc wybrać dobry nocleg? [PORADNIK]
Jedzenie w podróży - poradnik. Jak jeść tanio, na co zwrócić uwagę