Dzień w Nowym Jorku za 14 USD - relacja z podróży
Nowy Jork - miasto, które nigdy nie śpi! Foto: Aurelien Guichard, flickr.com
Stojąc na południowym przylądku wyspy Manhattan twarz zwróconą miałem w stronę morza. Dwanaście milionów imigrantów wpłynęło do Ameryki właśnie tą drogą. Stworzyli oni kraj bogaty, silny i wolny. Wybudowali miasto, które dziś jest jedną ze stolic Świata. Oczami wyobraźni widziałem białe żagle statków wiozących towar z Europy i Afryki, by wymienić go na kolonialne dobra. Słyszałem krzyki marynarzy z zachwytem spoglądających na horyzont Nowego Świata. Czułem zapach grzanego wina podawanego w portowych tawernach. Z zamyślenia wybił mnie dźwięk syreny, który zwiastował pojawienie się promu, którym wypływałem na Staten Island – piątą i najmniej znaną dzielnicę Wielkiego Jabłka.
Pływający kilka razy dziennie prom jest całkowicie darmowy. Jego zadaniem jest zapewnienie mieszkańcom Staten Island bezpłatnego połączenia z Manhattanem. Trzymając się barierki statku zajadam się donutem, którego kupiłem wcześniej w jednej z ulicznych budek (2$) i podniecony spoglądam w stronę Liberty Island. Statua Wolności uśmiecha się do mnie gdy przepływam tuż koło niej. Pochodnia w jej ręce przez wieki była dla ludzi wpływających w zatokę obietnicą lepszego życia.
Gdy prom dobija do Staten zostaję na nim i wracam na Manhattan. Jedyne czego chciałem to ujrzeć z bliska posąg, który jest jednym z symboli Nowego Jorku. Zsiadam z promu i przez zabytkowy Battery Park spaceruję w kierunku Bowling Green - pierwszego nowojorskiego parku miejskiego. Poza słynną rzeźbą nowojorskiego Byka znajduje się tu National Museum of American Indian, placówka należąca do Smithsonian Institution, częściowo finansowana z pieniędzy publicznych, przez co udostępniona jest zwiedzającym całkowicie za darmo. Dla mnie, człowieka wychowanego na westernach z Johnem Waynem i Clintem Eastwoodem, jest to punkt nie do pominięcia.
Po kilkugodzinnym podziwianiu ekspozycji poświęconej rdzennym mieszkańcom Ameryki Północnej wyruszam Broadwayem na północ. Przechodzę kilka przecznic i docieram do skrzyżowania z Wall Street. Odwiedzam stojący tu Trinity Church, wewnątrz którego zdobywam pamflety informujące o historii i architekturze tej imponującej katedry. Przykościelny cmentarz zachował ducha wieków, można tu natknąć się na nagrobki z datami sięgającymi XVII wieku. Leżą tu: Robert Fulton, wynalazca parowca, Alexander Hamilton, pierwszy amerykański sekretarz skarbu, który poległ pojedynkując się z ówczesnym wiceprezydentem Stanów Zjednoczonych oraz Adam Allyn, komik, którego duch nawiedza to miejsce i nocami śmiejąc się przerażająco straszy przechodniów.
Po wyjściu z kościoła zaglądam oczywiście na Wall Street aby choć przez chwilę móc spojrzeć na budynki Giełdy Nowojorskiej, finansowego centrum świata, oraz Federal Hall, gdzie mianowany na prezydenta został George Washington, co z kolei upamiętnione zostało stojącym przed tym gmachem pomnikiem.
Idę dalej Broadwayem na północ aż docieram do Zucotti Park. Stoi tu kilka mobilnych budek z jedzeniem. W jednej z nich przyjazny Arab przyrządza dla mnie kurczaka z ryżem oraz serwuje puszkę Pepsi – za wszystko to płace 5$. Odpoczywam w cieniu małych drzewek posadzonych w parku. Nieśmiało spoglądam w stronę Strefy Zero i właśnie tam kieruje swoje następne kroki. Przechodzę jedną przecznicę na zachód i ulicą Church Street zmierzam na północ, aż docieram do St. Paul’s Church, małego, uroczego kościółka, który w czasie zamachów 9/11 stał się bazą dla ekip ratunkowych próbujących w gruzach wieżowców odnaleźć tych, którzy przeżyli.
Do St. Paul’s Church uczęszczał także prezydent Washington, gdy Nowy Jork był stolicą Stanów Zjednoczonych. Obok świątyni, przy Vessey Street, znajduje się mini muzeum o nazwie 9/11 Memorial Preview Site. Wchodzę tam aby pobrać darmową wejściówkę do Strefy Zero. Niezwłocznie odchodzę w kierunku miejsca pamięci, gdzie stoją dziś pomniki odwzorowujące fundamenty dwóch wieżowców. Chwilę poświęcam zadumie nad ofiarami zamachów oraz bohaterstwem strażaków i policjantów, którzy próbowali, mimo zagrożenia życia, ratować ludzi przebywających w płonących budynkach.
Strefa Zero (nazwa ta używana jest przez media, Nowojorczycy wciąż nazywają ją Strefą World Trade Center) to dziś dwa pomniki upamiętniające odciski podstaw bliźniaczych wież. Na fasadach "kwadratów" wyrzeźbione są nazwiska wszystkich ofiar obu zamachów na World Trade Center - w 1993 w jednej z wież eksplodowała ciężarówka, w wyniku czego śmierć poniosło 6 osób. O ten atak również posądzana jest Al-kaida.
Wracam do Vessey Street i stamtąd przechodzę do City Hall Park. Siadam przy zabytkowej fontannie i podziwiam okoliczną architekturę: Woolworth Building uchodzący za jeden z najpiękniejszych budynków Nowego Jorku, 8 Spruce Street - „skręcony”, wybudowany w 2010 wieżowiec, który jest najmłodszym obecnie budynkiem Manhattan Skyline, miejski ratusz oraz Municipal Building, którego skrzydła niczym ramiona obejmują miasto. W parku napełniam swoją butelkę wodą z miejskiego dozownika - jest ona zdrowa i bezpieczna.
Gdy już nasyciłem oczy architekturą Dolnego Manhattanu, ruszam na Brooklyn Bridge, którego wejście znajduje się zaraz obok parku. Spacerując podziwiam zachód słońca nad Manhattanem. Po drugiej stronie rzeki, przy samym zejściu z mostu, kupuję bajgla (2$). Dzięki wcześniej przygotowanej mapce szybko docieram do brzegu East River, na Promenadę, skąd mam fenomenalny widok na wieżowce najbogatszej dzielnicy świata.
Spokojnie żegnam dzień na Manhattanie i na stacji przy Clark Street wsiadam w metro. Wcześniej korzystałem z podziemnej kolei aby dostać się do portu - łącznie na transport wydałem więc 5$ (2,5$ za jednorazowy bilet).
PODSUMOWANIE
Zobaczyłem:
- Statuę Wolności oraz Battery Park
- Muzeum Indian Amerykańskich, Bowling Green Park oraz Nowojorskiego Byka
- Broadway, Wall Street i Trinity Church
- Zucotti Park, St. Paul’s Church, 9/11 Memorial Preview Site
- Ground Zero
- City Hall Park wraz z otaczającymi go budynkami
- Brooklyn Bridge, Manhattan Skyline nocą
Zapłaciłem:
- Śniadanie – słodka bułka – 2$
- Obiad – ryż z kurczakiem + Pepsi – 5$
- Przekąska – Bajgiel - 2$
- Metro – w dwie strony – 5$
ŁĄCZNIE: 14$.
Autor: Patryk Szymański