Wywiad - jak koronawirus wpłynie na turystykę? Rozmowy z ludźmi z branży

Jak koronawirus wpłynie na turystykę? Rozmawiamy z osobami z branży turystycznej.


Koronawirus spowodował kryzysy w wielu branżach. Jedną z pierwszych, które dosięgnął jest branża turystyczna. Biura podróży, firmy transportowe, branża hotelarska, wynajmujący krótkoterminowo, a nawet podróżnicze strony internetowe to w chwili obecnej branże, które są w wielkim kryzysie. Postanowiłem porozmawiać z ludźmi pracującymi w tych branżach, aby dowiedzieć się, na czym stoją i jak widzą przyszłość dla swoich biznesów i rynku turystycznego.

Ciężko było mi znaleźć osoby do rozmowy, z kilkoma z nich przeprowadziłem wywiad, a następnie usłyszałem, że nie mam prawa użyć naszej rozmowy. Przedstawiciele firm boją się mówić, wszyscy czekają na rozwój wydarzeń i nie chcą wróżyć z fusów, dlatego wszyscy moi rozmówcy poprosili o anonimowość. Osoba wynajmująca lokale krótkoterminowo (mój prywatny znajomy) również rozmyślił się i nie pozwolił mi na publikację naszej rozmowy, ale mimo to postanowiłem ją, po anonimizacji, zamieścić.

Mateusz Jakubowski: Jaki macie ruch od czasu pandemii koronawirusa? Co zmieniło się w waszym otoczeniu?

Właściciel Hotelu (profil hotelu: biznesowo-rodzinny): Klienci odwołali imprezy, od rocznic po wesela, odwołali rezerwacje pokoi, do restauracji przestano chodzić. Większość naszych klientów to były osoby spoza Polski. Już ich nie ma. Hotel z obłożeniem około 90% w skali roku zszedł do zera. Pracownicy do końca marca mają wolne, zastanawiają się pewnie, co będzie dalej? Czy maja pracę, czy będą mieli pieniądze na życie? Ich życie też się posypało, tak jak ich firma, w której pracują. Ja też się zastanawiam, co dalej? Zamknąłem i restaurację i hotel, pierwszy raz w życiu.

Wydawca podróżniczej strony internetowej (jednej z największych w Polsce): Ruch na stronie zmniejszył się o około 90%, z reklam zrezygnowało większość firm, które się u nas reklamowały, do tego czytelnicy przestali rezerwować noclegi i kupować loty przez nasze wyszukiwarki, z czego mieliśmy dodatkowe pieniądze.

Pracownik osobowej firmy przewozowej: Niby mamy możliwość pracowania bo wyjazdy zagranicę są dozwolone dla pracujących, ale w rzeczywistości nie mamy kogo wozić, ludzie nie podróżują, moja firma oficjalnie niby działa, ale w rzeczywistości wszyscy siedzimy w domach, nie wiemy na czym stoimy. Kogo mamy wozić, jak chętnych do jeżdżenia nie ma?

Właścicielka biura podróży (lokalnego): Wszystko się zmieniło, nie zatrudniam nikogo, mam jednoosobową działalność gospodarczą, funkcjonuję już kilka lat więc mam pełny ZUS, przetrzymam może ze 3 miesiące pozbywając się oszczędności, ale co robić dalej? Jak sytuacja nie wróci do normy będę musiała zakończyć działalność.

Pracownik biura podróży (ogólnopolskiego): Ciężko mówić o jakichkolwiek nowych rezerwacjach bo ich praktycznie nie ma, ludzie przestali o tym myśleć, a już wykupione wycieczki poodwoływali.

Wynajmujący krótkoterminowo mieszkania (Airbnb): Rynek bardzo mocno podupadł, ale wciąż trwa, część ludzi musi podróżować. Państwo nie ma prawa zabraniać mi wynajmu, tak samo jak nie ma prawa zabraniać ludziom wolnego przejazdu i spania, zwłaszcza, jeżeli przyjeżdża w celach pracy.

Jaki macie plan na dalsze miesiące?

Właściciel hotelu: Nigdy nie byłem w takiej sytuacji, rynek się czegoś takiego nie spodziewał. Na razie czekamy. Ale powiedz mi, skąd mam wziąć pieniądze na pokrycie kosztów firmy? Policzmy na szybko: wypłaty około 11 000 złotych, ZUS 7 000, PIT niecałe 2 000 złotych, podatek od nieruchomości 3 000 złotych, opłata retencyjna 1000 złotych, woda 500 złotych, prąd niecałe 3 000, gaz 2 500, księgowość i kadry ponad 5 000 zł, do tego ZAIKS, telefony, BHP, wywóz śmieci, leasing, jest jeszcze rata kredytu co miesiąc. Łącznie będzie to ponad 50 tysięcy złotych miesięcznie. Firma nie działa, nie zarabia, a płacić musi.

Wydawca podróżniczej strony internetowej: Na szczęście nie generujemy ogromnych kosztów. Niestety ograniczyliśmy współpracę z redaktorami, którzy pisali dla nas teksty, nie pracowali na umowę o pracę bo w branży tekstowej wygląda to inaczej więc w tym przypadku mamy dużo łatwiej. Mamy stałe opłaty, które nie są na tyle wysokie, żeby nie pozwoliły nam przeżyć, musimy jednak sięgnąć po oszczędności. Dużo gorzej może być za to z powrotem do normalności. Widzimy ogromne spadki w wynikach wyszukiwania, Google nie wie, jak reagować na kryzys, jaki koronawirus wygenerował na portalach podróżniczych. W wynikach wyszukiwania, które są jednym z głównych źródeł naszych odwiedzin, mocno spadliśmy. Nie wiadomo, czy po kryzysie wrócimy na swoje miejsce. Jeżeli nie, czekają nas duże wydatki na promocję i nie wiadomo, czy w ogóle uda nam się wrócić na miejsce, w którym przez tyle czasu się znajdowaliśmy. To największe dla nas wyzwanie bo podróżowanie powróci natychmiast po zakończeniu pandemii.

Przeczytaj również: wywiad z Michałem Paterem z Autostopem Na Koniec Świata

Pracownik osobowej firmy przewozowej: Siedzę i czekam, nie mam planu na dalsze miesiące. Wszystko zależy od tego, czy firma przetrwa kryzys. Jeżeli ilość chorych zacznie spadać i pandemia minie, myślę, że wszystko bardzo szybko wróci do normy. Część najmniejszych przewoźników może nie przetrwać, ale wszelkie braki na rynku wchłoną od razu ci co pozostali.

Właścicielka biura podróży (lokalnego): Nie wytrzymam długo, jeżeli koronawirus będzie szaleć, powiedzmy, do końca roku, zakończę działalność, a w najbliższym czasie nie pozostaje mi nic innego, jak ją zawiesić. Pomoc państwa jest fikcją, zawieszenie ZUS nic mi nie da bo za kilka miesięcy będę i tak musiała go zapłacić. Płaczu po mnie nie będzie, myślę, że w branży wszyscy duzi gracze przetrwają, ryzyko upadku ciąży tylko na małych biurach, takie jak moje.

Pracownik biura podróży (ogólnopolskiego): Branża turystyczna jest przygotowana na kryzysowe sytuacje. Jesteśmy delikatną branżą narażoną na kryzysy – zamachy terrorystyczne, klęski pogodowe, strajki w jakimś kraju – to wszystko wpływało na nas, takie wydarzenia w jakimś kraju powodowały u nas lawinę odwołań. Zawsze jednak była wtedy alternatywa, przekonywaliśmy ludzi z wykupioną wycieczką w zagrożony rejon do tego, aby zmienili kierunek podróży. Teraz tego nie ma. Większość wycieczek w nieodległym czasie została odwołana. Robimy wszystko, aby przekonać ludzi nie do odwoływania, a do przełożenia na bardziej odległy termin.

Wynajmujący krótkoterminowo mieszkania (Airbnb): Zależy, jak to się dalej potoczy. U mnie nie ma tragedii, nie jestem krezusem, co ma po kilkanaście mieszkań. Oni to mają problem, ruch jest na tyle mały, że mieszkania stoją. Może część wynajmą długoterminowo? Jeżeli tak, to może z czasem wynajem mieszkań w dużych miastach potanieje. Jeżeli zdecydują się na wystawienie tych mieszkań na sprzedaż, to teraz, kiedy chętnych na kupno mieszkania spada, mogą i spaść ceny mieszkań.

Jakie są Wasze przypuszczenia - jak obecny kryzys wpłynie na branżę turystyczną w Polsce?

Właściciel hotelu: Problem, z którym się mierze nie jest tylko moim problemem. Mam znajomych prowadzących hotele. Każdy ma taki sam problem. Nadchodzi moment, w którym nie tylko hotelarze, ale i inne branże będą się przyglądać, jak ich firmy umierają. Ich niewypłacalność pociągnie za sobą niewypłacalność innych, jak domino. Wszyscy przedsiębiorcy potrzebują pomocy tu i teraz. Ta pomoc to nie dobra wola, łaska czy jałmużna, to obowiązek rządzących i samorządów wobec przedsiębiorców. Pamiętać należy, że przez lata to przedsiębiorcy tworzyli budżet państwa i budżety samorządów. Ich zobowiązania były i są traktowane jako obowiązek, coś  naturalnego i oczywistego. Teraz przedsiębiorcy oczekują tego samego od rządzących, by spełnili swój obowiązek wobec nich. Są teraz dwie możliwości. Można dopuścić do sytuacji gdy prąd, woda i gaz będą firmom odcinane, a daniny budżetowe będą egzekwowane przez komorników. Można przecież licytować majątek firm, tak by sprzedaż pokryła zobowiązania. Ale można też inaczej. Można podjąć działania, by do takiej sytuacji nie dopuścić. Konkretne. Konkretne działania podejmowane nie w świetle jupiterów, czy urządzanych konferencji prasowych, z których nic nie wynika. Przedsiębiorcy potrzebują pomocy tu i teraz.

Wydawca podróżniczej strony internetowej: Niezależnie od tego, czy kryzys będzie do wakacji, czy do końca roku i dłużej, z czasem wszystko wróci do normy. Mała część stron, tych dużych, prowadzonych jako firma, na pewno tego nie przetrwa, ale będzie to zjawisko marginalne. Dla nas, jako właścicieli i twórców stron internetowych nic się nie zmieni. Problemem może być jedynie zachowanie obecnej pozycji. Przewrót w Google każe podejrzewać, że po kryzysie nastąpią pewne przetasowania na liście najpopularniejszych stron turystycznych. Niezależnie od daty wygaszenia epidemii wkrótce powrócimy do starych problemów, z którymi borykamy się od dawna, czyli do blokowania przez internautów reklam. Większość Polaków ma już zainstalowane blokery reklam, które w znacznym stopniu uniemożliwiają nam zarabianie. To dla nas największy problem, który hamuje rozwój i popularyzuje marnej jakości, największe portale serwujące tak zwane clickbaity i marną treść, zyskując z tego tytułu zasięg pozwalający im na indywidualną współpracę z reklamodawcami.

Przeczytaj również: wywiad z Emilem Truszkowskim z Pozdro z KRLD!

Właścicielka biura podróży (lokalnego): najmniejsi odpadną. Ale nie będzie dziury na rynku, nastąpi konsolidacja, klientów rodzinnych biur podróży przejmą największe firmy.

Pracownik biura podróży (ogólnopolskiego): Kryzys pokaże, kto był na niego przygotowany i miał środki na jego przetrwanie. Firmy, które pozostaną na rynku, po kryzysie wejdą natychmiast w okres prosperity. Ofert będzie przez pewien czas mniej niż dotychczas, a zainteresowanie będzie bardzo duże, przez co myślę, że pierwsza, pokryzysowa fala wyjazdów będzie droższa niż normalnie i pomoże branży odbić się od dna.

Wynajmujący krótkoterminowo mieszkania (Airbnb): To gdybanie, nikt nie wie co się stanie, jeżeli sytuacja zacznie się uspokajać, to nie zmieni się w branży nic, jeżeli będzie trwać jeszcze, dajmy na to, przez rok, rynek zasypią oferty mieszkań na wynajem i mieszkań na sprzedaż, a to może przełożyć się na spadek cen, tym bardziej, że opuszczają nas Ukraińcy i inni, którzy wynajmowali w Polsce mieszkania. Albo nic się nie zmieni, albo będzie spadek cen nieruchomości. Moja branża jako branża przeżyje bez żadnych zmian. Mogą jedynie zniknąć najwięksi – są przedsiębiorcy, którzy w Airbnb wystawiają ponad 500 mieszkań na wynajem. W takiej Warszawie jest koło 10 tysięcy mieszkań na krótkoterminowy wynajem. Ruchu nie ma. Weź rzuć na sprzedaż chociaż z 10% z tych mieszkań. To może załamać rynek i spowodować duże obniżki w nieruchomościach.

Jak już pisałem, miałem problemy, żeby nakłonić ludzi do opowiedzenia o swojej sytuacji – jeżeli pracujesz w branży i chcesz odpowiedzieć na powyższe pytania, napisz do mnie. Porozmawiamy i dopiszę Twoje odpowiedzi.


Tagi:
o autorze  |   o stronie  |   reklama  |   kontakt  |   polityka prywatności  |   Regulamin
Copyright 2012-2023 © TanieZwiedzanie.com. Wszelkie prawa zastrzeżone
×

Naucz się tanio podróżować - kup moją książkę!

Wydałem książkę. 288 stron praktycznej wiedzy, bez lania wody i ogólników. Dowiedz się, jak kupować tanie bilety lotnicze, spać niedrogo na całym świecie i jak najtaniej podróżować wewnątrz konkretnego kraju.

Cena 49.99zł, wysyłka w ciągu 24h.

KUP TERAZ